50 LAT WSPINANIA – JUBILEUSZ ALKA LWOWA
Za czasów mojego naczelnikowania w Grupie Sudeckiej, często ćwiczyliśmy z ratownikami „w Sokolikach” – jak wtedy mówiono. Ćwiczyliśmy techniki ratownictwa ścianowego. Czasami zdarzało się w czasie tych ćwiczeń spotkać wrocławskich wspinaczy.
Wśród nich wyróżniał się czarno-długowłosy „łojant”. Był to Alek Lwow. Skojarzyłem to po wielu latach w czasie przygotowań do wyprawy w Hindukusz. Wtedy poznałem Alka.
Wtedy też zdałem sobie sprawę jak wielką rolę w historii polskiego himalaizmu, i generalnie polskiego wspinactwa, odegrały niepozorne, chociaż niezwykle malownicze skałki w Rudawach Janowickich i Śnieżne Kotły w Karkonoszach. To z tej „cudownej górskiej krainy” wyszły takie potęgi jak Wielicki, Rutkiewicz i dziesiątki wspinaczy nie tylko wrocławskich, ale też poznańskich i innych.
Tutaj też zaczął Alek Lwow. Dokładnie 50 lat temu, 12 kwietnia.
Właśnie w niedzielę miała być wielka feta poświęcona temu wydarzeniu, bo rzadko się zdarza żeby ten ekstremalny sport tak długo uprawiać. A Lwow to robi. Lista górskich przewag Alka jest bardzo długa: Janowickie Skałki, Kaukaz, Alpy. No i Karakorum, i Himalaje, góry Ameryki Południowej i Północnej. Brakuje tylko tych „księżycowych”, ale to jeszcze przed Alkiem.
Lwow to nie tylko znakomity wspinacz, ale też świetnie piszący himalaista opowiadający w sposób niezwykle plastyczny o realiach ludzkich górskich ścieżek.
Alek jest znany i rozpoznawalny, znane są jego osiągnięcia. Mniej znanym jest fakt, że wspina się od 50 lat.
Dzisiaj mieliśmy u stóp Alkowej pierwszej drogi wspinaczkowej powspominać i napić się piwa. Nie wyszło, bo wszelkie plany pokrzyżował wirus. Ale fakt, że wspinaczkowanie Lwowa w dalszym ciągu trwa, wart jest odnotowania.
Alkowi życzymy tradycyjnych 100 lat. No i oczywiście, napisania kolejnej książki!