
ANATOMIA GÓRY – KSIĄŻKA RAFAŁA FRONI
ANATOMIA GÓRY – KSIĄŻKA RAFAŁA FRONI
Stałem w kolejce po autograf. Maleńka salka konferencyjna Jeleniogórskiej Biblioteki była już zapchana, a ludzi ciągle przybywało. Organizatorom zabrakło wyobraźni? W międzyczasie sprzedano wszystkie książki jakie na spotkanie przywiozło Wydawnictwo. A jak się ostatnio dowiedziałem, wyprzedano już cały nakład. Konieczny jest dodruk – ponoć ma być na początku sierpnia.
Zainteresowanie książką jest olbrzymie, spowodowane nie tylko osobowością Autora, ale też wydarzeniami w czasie zimy na K-2. Na pewno też dzięki umiejętnie prowadzonej promocji. Tym bardziej, że Autor dodatkowo ma charyzmę przyciągania ludzi; opowieściami, anegdotami, rzetelnością przekazu. Niewielu to potrafi.

A sama książka. ANATOMIA GÓRY jest dopracowana graficznie, z kapitalnymi zdjęciami. Pisana „z głębi duszy”, a właściwie z notatek i zapisów, które Autor czynił na bieżąco pod wrażeniem gór, sytuacji i nastroju jakie te sytuacje powodują.
Dla mnie wiatr w górach jest zawsze jeden; wredny, kłopotliwy unicestwiający wszystko co spotyka na swojej drodze. Rafał zna tych wiatrów więcej, chyba ze sześć.
Pisanie Froni nadaje górom jakąś bardzo ludzką cechę. To nie są jakieś przyrodnicze dziwolągi o których poeta napisał, że „są poza złem i dobrem”, a George Mallory, że „ponieważ są, to trzeba na nie wchodzić”.
Góry to dla Rafała coś przyjacielskiego, coś jak żona, a bardziej teściowa; niby przyjazna, a potrafi „przywalić”.
Fronia jest znakomitym obserwatorem. „Wtulony” w swoje górskie peregrynacje dostrzega rzeczy wielkie i drobne. Koktajl z rumu, wody i coli warto pić bo – „woda nawadnia, cola dostarcza kalorii, a rum dezynfekuje i działa antybakteryjnie oraz antydepresyjnie”. A jak się już tego koktajlu człek napije – „czyni to z niego szczęśliwego mnicha, który właśnie dostał całusa od samego Buddy”.
Fronia jest człowiekiem na wskroś współczesnym – „dziś kolejny dzień resetu”- pisze na którejś stronie. Korzysta w pełni z dobrodziejstw współczesnych technik komunikacyjnych. Pisanie przyciąga, chociaż w pierwszej chwili zdumiewa styl, chyba jedyny w tego typu wydawnictwach – bardzo, ale to bardzo osobisty, czego się zresztą Autor nie wstydzi. Na takie pisanie potrzebna jest odwaga równa zdobywaniu gór najwyższych. A tej Autorowi nie brakuje.
Zapewne dlatego powstała książka ciekawa nie tylko graficznie, ale też opisowo. Pewnie też dlatego cieszy się tak dużym zainteresowaniem i tłumy przyciąga na spotkania autorskie. Co nie znaczy, że ominie go krytyka. Sypnie, oj, sypnie.
W treści zawarta jest droga jaką przeszedł w ciągu 26 lat działalności w górach. Pewnie też na pisanie nabierze apetytu, tak jak na wspinanie w górach.
Na koniec słowo od Krzysztofa Wielickiego-: „Rafał potrafi nie tylko świetnie się wspinać, ale też bardzo ciekawie i bardzo refleksyjnie o tym wszystkim pisać. Czytając tę książkę, poczujecie się trochę tak, jakbyście byli obok niego, przy padającym śniegu, często dotkliwym mrozie i przerażającym wietrze. Nikt tak jak on nie potrafi oddać tego, co towarzyszy nam w górach”.
Stało się, Rafał Fronia wbił czekan w bardzo pionową ścianę, „najeżoną szczelinami” górskiego piśmiennictwa. W szczelinach czekają. Czy uda mu się przez te szczeliny przejść, czas pokaże. My z całym zespołem redakcyjnym szczerze tego życzymy.
ANATOMIA GÓRY – Wydawnictwo SQN – Kraków