ARTUR HAJZER – REINHOLD MESSNER WSPOMINA POLSKIEGO HIMALAISTĘ
ARTUR HAJZER – REINHOLD MESSNER WSPOMINA
Zamieszczony tu wycinek z niemieckiego tygodnika Stern (Stern Nr. 30, 18.7.2013) otrzymaliśmy od Pani Zosi – naszej mieszkającej w Niemczech Znajomej, której bardzo za tę przesyłkę dziękujemy !
Reinhold Messner jest Postacią, której nikomu nie trzeba przedstawiać.
Autorowi artykułu można „zarzucić” nieznajomość historii polskiego himalaizmu. Pisząc bowiem: ” Dla polskich alpinistów najwyższe góry świata długo były niedostępne. Wraz z politycznym otwarciem dzięki Solidarności wyruszyli oni najpierw w Hindukusz i Karakorum” – popełnia błąd.
Polscy alpiniści byli mianowicie w Himalajach jeszcze przed II wojną światową, a polski himalaizm odznaczył się takimi nazwiskami jak: Adam Karpiński, Janusz Klarner, Stefan Bernadzikiewicz i Jakub Bujak.
Mimo to, wspomnienie Messnera o Arturze Hajzerze oraz ukłon w stronę polskiego himalaizmu jest i będzie miłe każdemu polskiemu sercu.
Artura Hajzera poznałem pod koniec lat 80. Był uczestnikiem małej wyprawy, którą zorganizowałem.
Rozważny, dowcipny i bardzo kompetentny – takim go zapamiętałem.
Twardy. Wszedł na pół tuzina ośmiotysięczników, na niektóre z nich w zimie. Nie żyje, zginął w wieku 51 lat, najlepszym wieku dla wspinacza. Zabił się po upadku z północnej ściany Gasherbrum I (8068 m), nazywanego również Hidden Peak.
Bezsensownymi są rozważania odnośnie błędów, które do tej tragedii doprowadziły. Jak długo ludzie będą się wspinać, tak długo będą ginąć. Osoby „z zewnątrz” nigdy nie będą w stanie zrozumieć naszej walki o przeżycie w dzikim świecie gór, lecz mimo to: nie zachodzi potrzeba ogólnego usprawiedliwiania się. Jedynie wobec naszych Najbliższych ta nasza zabawa, którą Francuz Lionel Terray nazwał „niepotrzebnym zwycięstwem”, jest nie do usprawiedliwienia. On także zginął, w 1965, koło Grenoble.
Dla polskich alpinistów najwyższe góry świata długo były niedostępne. Wraz z politycznym otwarciem dzięki Solidarności, wyruszyli oni najpierw w Hindukusz i Karakorum.
Od tego czasu dojrzeli do najlepszych himalaistów świata. Swymi zimowymi wejściami, licznymi nowymi, trudnymi drogami na ośmiotysięcznikach ustanowili nowe kryteria.
Niezmordowany Krzysztof Wielicki, wrażliwy Wojtek Kurtyka, a przede wszystkim Jerzy Kukuczka tworzyli historię alpinizmu. W roku 1989 Kukuczka zginął na południowej ścianie Lhotse.
Kilka miesięcy przedtem, Artur Hajzer z Wielickim podjął tam próbę przejścia, swą trzecią. To była ta wyprawa, o której wspomniałem na początku.
Zespół był doświadczony technicznie, ostrożny ale zdecydowany – mimo to nie odniósł sukcesu.
W minionych trzech dziesięcioleciach konfrontacja nieograniczonej wolności z czymś, co jest nie do opanowania, kosztowała życie wielu tych wybitnych alpinistów. A teraz także Artura Hajzera.
Jestem jednocześnie i smutny, i wstrząśnięty.