PAMIĘCI ANTONIEGO RYCHLA 1941 – 2008
PAMIĘCI ANTONIEGO RYCHLA
W nocy z soboty na niedzielę 29 czerwca 2008 roku zmarł nagle nasz Kolega – Ratownik, były Naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR Antoni Rychel, o którym o koledzy – ratownicy mówili „Antoś” „Ptyś” lub „Ciacho”..
I te zdrobnienia najlepiej świadczą o Jego osobowości. Bo Antoni Rychel, niezależnie od pełnionych urzędów był niezwykle skromnym Człowiekiem. Nie, to nie jest „literówka”! O takich jak Antoni, słowo „Człowiek” należy pisać z dużej litery. Sprawny fizycznie, doskonały narciarz i taternik, spokojny, opanowany, nigdy – niezależnie od piastowanego stanowiska – nigdy nie podnoszący głosu.
Antoni Rychel, syn Antoniego i Cecylii z domu Tomczyk, urodził się 15 sierpnia 1941 roku w dzielnicy Zamościa – Łabunia, w rodzinie ze wspaniałymi tradycjami katolickimi i patriotycznymi. Świadczy o tym chociażby imię Antoni, które od pięciu pokoleń nadawano pierworodnym na chrzcie świętym. Jego ojciec pracował w sądzie w Zamościu i zaocznie studiował prawo na lubelskim KULU. Harcerz, oficer rezerwy, w roku 1939 został mianowany pod pseudonimem „Rynwid” Komendantem Hrubieszowskiego Okręgu ZWZ. Awansowany na kapitana za udział w partyzanckich walkach z okupantem od lutego 1942 roku pod pseudonimami „Anioł” i „Gruby” był pierwszym Komendantem AK – Okręg Hrubieszów – Zamość.
Tropiony przez najeźdźców poległ 4 października 1943 roku pod wsią Czermno. Jego ciało esesmani spalili w miejscowości Sahryń, gdzie obecnie w kościele znajduje się tablica pamiątkowa Komendanta Rychla. Druga tablica znajduje się w budynku KULU w Lublinie.
Ponieważ hitlerowcy poszukiwali też rodzinę zabitego Komendanta, matka Antoniego wraz z dziećmi Antkiem i Krzysztofem uciekła w przebraniu zakonnicy do rodziny pod Warszawę.
Po zakończeniu wojny powrócili do Zamościa, gdzie Antoni ukończył I klasę w miejscowej szkole. W roku 1952 przenieśli się na Dolny Śląsk do Miłkowa, gdzie Antoni ukończył szkołę podstawową a potem szkołę gastronomiczną. Ponieważ od najmłodszych lat wyróżniał się dużą sprawnością fizyczną, najpierw w miłkowskim SKS-ie a potem w „Stal” Cieplice trenował narciarstwo alpejskie, a w roku 1964 roku zdobył tytuł wicemistrza Dolnego Śląska w slalomie gigancie. Narciarstwo zbliżyło go do GOPR. Najpierw, jako sympatyk pomagał w transporcie rannych ze Strzechy i Kopy, zimą 1962/63 został kandydatem w Sudeckiej Grupie GOPR. Wtedy to, ze względu na tytuł mistrza w zawodzie piekarz-cukiernik dostał przydomek „Ptyś”. Wyuczony zawód i talenty kulinarne były dla Antoniego szansą na zrobienie w socjalistycznej rzeczywistości dużych pieniędzy.
Ale On miał już inne, wielkie miłości: góry, narty i ratownictwo.
Potem doszła jeszcze jedna, najważniejsza miłość jego życia: – piękna Ewa z domu Wasileńczyk, która wybrała trudną drogę wspólnego życia w pokoiku nad bierutowicką „Góralką”, ze skromną pensją ratownika sezonowego, czyli teoretycznie bezrobotnego przez pół roku. Bowiem przy wielu zaletach i talentach zabrakło Antoniemu zacięcia, żeby zostać, tak jak inni ratownicy GOPR Przewodnikiem Sudeckim. Dlatego też latem podejmował się różnych prac fizycznych, żeby zarobić na utrzymanie rodziny, żeby dotrwać do zimowego sezonu. Ale sumienność w pracy i umiejętności „Ptysia” zostały szybko docenione i po trzech latach rozpoczęła się jego błyskawiczna kariera w strukturach GOPR.
1962-1965 – ratownik sezonowy
1965-1976 – ratownik zawodowy i już szef szkolenia, czyli praktycznie Zastępca Naczelnika
1976-1982 – Zastępca Naczelnika
1982-1990 – Naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR
1990-1996 – nadal ratownik etatowy GOPR, aż do przejścia na emeryturę.
Po 1996 roku, pomimo kłopotów zdrowotnych, nadal był jednym z najaktywniejszych ratowników – ochotników, pełniąc jednocześnie aż do rezygnacji na wiosnę 2008 roku funkcję Prezesa Stowarzyszenia Seniorów, czyli Ratowników- Emerytów Grupy Karkonoskiej GOPR.
Ten skrótowy opis kariery zawodowej Antoniego Rychla nie jest jednak pełny. Nie ma w nim wzmianki o akcjach ratunkowych, w których uczestniczył i niewiele mówi o Jego karierze zawodowej. A przecież osiągnął najwyższy stopień wyszkolenia zawodowego, czyli stopień Instruktora Ratownictwa Wysokogórskiego. Za swoją pracę otrzymał też liczne resortowe i państwowe odznaczenia, z których najwyższym jest przyznany Mu w 2002 roku Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a w roku 2006 tytuł Honorowego Członka GOPR.
Osiągnął więc w ratownictwie górskim wszystko, co tylko dla najlepszych, dla najwybitniejszych jest dostępne.
Podobnie i w życiu osobistym: – wychował trójkę dzieci, które co bardzo istotne: – mają swoją profesję i pracę.
Odszedł nagle, chociaż przy Jego stanie zdrowia takie odejścia są częste. Śmierć wyrwała go z domu rodzinnego w sobotni wieczór i mimo natychmiastowej pomocy w pobliskim szpitalu lekarze nie byli w stanie zatrzymać gasnącego życia.
Odszedł na wieczny dyżur w niebiańskich górach, odprowadzany 2 lipca przez licznych kolegów i znajomych z całej Polski, a nad Jego mogiłą pochyliły się sztandary regionalnych Grup GOPR.
Śpij spokojnie „Ptysiu” w cieniu Śnieżki, na której przez tyle lat zatrzymywał się Twój wzrok. Śpij spokojnie i jak to śpiewamy w żałobnej pieśni:
… anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
uniesie z ziemi ku wyżynom nieba
a pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi
aż przed oblicze Boga najwyższego”.
A my, Twoi koledzy, przekażemy następnym pokoleniom pamięć o Tobie i o Twoim oddaniu wszystkim ludziom potrzebującym pomocy.
Cześć Twojej pamięci Synu Zamojszczyzny, który zostałeś Dolnoślązakiem.
St. Ratownik
Stanisław A. Jawor
Klub Seniorów
Grupy Karkonoskiej GOPR