
Razem czy osobno?
Kiedyś porannej kawie towarzyszyła książka lub gazeta. Dzisiaj telefony. Krytykując zajadle wpatrzonych w nie współplemieńców, sam – jak się okazuje – uległem ich magii. No właśnie. Tak było też 1 kwietnia.
Surfując „po bezkresach smartfona” natknąłem się na post z hiobową wieścią, że Władze Grup; Karkonoskiej i Sudeckiej postanowiły wrócić do korzeni i połączyć się w jedną Grupę Sudecką (taka powstała w 1952 roku).
Zbaraniałem. Aha! Napisali też, że w drugiej połowie kwietnia odbędzie się zebranie walne ratowników obu Grup – takie zjednoczeniowe. Ucieszony takimi wieściami zadzwoniłem do kolegi, też zwolennika połączenia. He, he! Doleciało z drugiej strony – PRIMA APRLIS!
Dałem się nabrać. Szkoda. W tym roku minie 60 lat od dnia kiedy to złożyłem akces do Grupy Sudeckiej właśnie. Nie przypuszczałem wtedy, że w Grupie tej przejdę wszelkie możliwe stopnie kariery, jak również to, że będę jej ostatnim, jeszcze żyjącym naczelnikiem.
Znakomicie napisany współczesnym językiem post nie tylko mnie „wpuścił w maliny”. Zobligował też do pewnych refleksji i wspomnień.
Tak więc, kiedy zostałem naczelnikiem, z maleńkiego pokoiku ówczesnego Domu Turysty gdzie mieściła się Stacja Centralna, miałem zabezpieczać 300 km Sudetów mając do dyspozycji 75 ratowników, zdezelowany samochód, dwie akie i kilka równie zdezelowanych toboganów. Dzisiaj wyraźnie widzę jakim byłem wtedy idiotą. Jakoś poleciało dalej, a potem z racji administracyjno-politycznych podzielono nas na dwie Grupy. Tak jest do dzisiaj.
Podział ten oczywiście miał swoich zwolenników i przeciwników, ale wtedy nikt nie miał nic do gadania. Decydowali towarzysze.
Zaniedbany wtedy, acz przepiękny rejon Sudetów Wschodnich, pod względem ratownictwa zdumiewa dzisiaj organizacją, stacjami ratunkowymi, wyszkoleniem. Dzisiaj, Grupa Sudecka to jedna z wiodących Grup Regionalnych w Polsce. Na równie wysokim poziomie znajduje się Grupa Karkonoska.
Tak więc mamy jedne góry, jedno województwo i dwie Grupy, które przez wiele lat były jedną. Czyż nie paradoks? Zatem, ten z pozoru primaaprilisowy post niesie przesłanie. Może warto wrócić do korzeni i połączyć obie Grupy, oczywiście na współczesnych zasadach istnienia w przestrzeni nie tylko górskiej ale też publicznej regionalnej? Jak wiadomo, w układach społecznych nie ma i nigdy nie będzie rozwiązań idealnych. Zawsze będzie jakieś ALE! W tym przypadku też.