RDZEWIEJĄ ARMATY NA ŚNIEŻCE

RDZEWIEJĄ ARMATY NA ŚNIEŻCE
© LEON URBAN | RATOWNICTWO GÓRSKIE

RDZEWIEJĄ ARMATY NA ŚNIEŻCE

Po 3 latach  pobytu za Oceanem, ponownie odwiedziłem Karkonosze. Od stóp Gór Skalistych, Calgary, po szczepionkach, testach (negatywnych), wylądowałem w Warszawie. I w Karkonosze, Góry, do których wracam wielokrotnie wspomnieniami. Dobrymi wspomnieniami. Z okna Liceum Cieplickiego widziałem białą Śnieżkę, gdy dolina była ciemna, szara.

3-go czerwca 2021 r., z młodszym bratem, dojechaliśmy wcześnie rano do Karpacza. Wyciągiem na Kopę, następnie Dom Śląski. Czyli żaden wyczyn turystyczny, droga spacerowa. Śnieżka coraz bliżej, z odległości rysuje się charakterystyczny kształt Góry w lekkiej sinawej mgiełce. Turyści na szlaku. Nawet nie tak wielu.

Jesteśmy jeszcze za daleko i trudno stwierdzić czy Góra została “rozbrojona”. Byłem tu w roku 2016, też w czerwcu. Wtedy, 17 rur, wymierzonych w Ośrodek Gołębiewski, błyszczało w słońcu. Czy oddały salwę? Chyba nie! Ośrodek rozkraczyl się w zieleni Karpacza. Widać to wyraźnie z Kopy.

Brat, doświadczony górnik, jak również turysta, powiedział: – idziemy na Śnieżkę stromą ścieżką, skrótem. Ja planowałem wejście trawersem Góry. Podjąłem wyzwanie: – idziemy skrótem !! A Ty idź swoim tempem, ja będę człapał za Tobą, krótkim krokiem, zasygnalizowalem. 

Droga/skrót jest zabezpieczona łańcuchami. Porządnie, dobra robota. Śnieżka nie jest przyjazna, szczególnie zimą. Łańcuchy to bezpieczeństwo.

Po wyjściu z Domu Śląskiego, zauważyłem; – są armaty. Tak jak były 5 lat temu. Zostały zainstalowane bezużytecznie, nie oddały salwy w Ośrodek. Wyszedłem na szczyt parę minut za bratem. Żaden wyczyn, niemniej brat pogratulował. Ja bywałem na Śnieżce, gdy stare jeszcze METEO było zabezpieczone odciągami stalowymi, chwiało się przy silnym wietrze. To pamiętam.

Z Góry schodziliśmy drogą po trawersie, z powrotem do Domu Śląskiego. 17 armat sterczało ze zbocza Góry, niektóre już zardzewiałe.

Zapytalem brata; –jak widzisz te rury w zboczu Góry?

Odpowiedział; –nie pasuje  do krajobrazu rumoszu skalnego. To intruzy w zboczu Góry. Ale też dodał; -ale jak rozwiązać odwodnienie drogi? Niełatwy problem !

Oddalili spływ wody od ściany oporowej drogi; -dodał.

Tak, to chyba był argument instalatorów armat – odparlem.

Ale to nie jest rozwiązanie do przyjęcia w Parku Narodowym. To zeszpecenie Natury !

Masz rację, odpowiedział brat.

Orginalne odwodnienie nie miało armat. Było to typowe, górskiego typu odwodnienie; – przekątne łapacze wody, odprowadzające wodę upustami na zbocze.  

RDZEWIEJĄ ARMATY NA ŚNIEŻCEZainstalowanie odwodnienia typu ARMATA pochłonęło duży nakład pracy oraz duże koszta. Zauważyliśmy, że spadająca z wystającej rury struga wody, powoduje widoczne zniszczenie kosodrzewiny. Zdjęcie w załączeniu.

Nie wiemy jaka jest, i będzie, reakcja zbocza rumoszu skalnego na spadające strugi z wystających rur/armat. To może objawić się po latach !!!                                         

Panie Dyrektorze Karkonoskiego Parku Narodowego,

nie można tej sprawy zostawić tak jak jest obecnie. Ma Pan dużo pozytywnych dokonań w naszych Górach Karkonoskich. To cenimy.

Armatom trzeba skrócić lufy. Tego oczekują Karkonoscy Górale, Mieszkańcy Kotliny Jeleniogórskiej, jak również Warszawiacy i koledzy z Wybrzeża, z którymi rozmawiałem.

Koncept do dyskusji:

  • obciąć rury zostawiając ca 10 cm wystające ze zbocza, pomalować na brunatny kolor (lub ciemnozielony)
  • na wylocie z rury wspawać 3 (trzy) “rozdzielacze strugi wodnej”. Spowodują, że woda nie będzie spadać strugą. Proces erozyjny spadającej wody będzie zredukowany.
  • rozdzielacz to może być kostka stalowa przyspawana przy wylocie wewnątrz rury
  • 1 (jeden) rozdzielacz w najniższym punkcie, wewnątrz rury, następne 2 (dwa) na ściankach bocznych rury, 15 stopni liczonych od pierwszego dolnego rozdzielacza.
  • kostka stalowa o wymiarach ca 5 cmx 5 cmx 5 cm

Koncept, jak zaznaczyłem, do dyskusji. Intencją jest, aby zachować obecny system, ale zlikwidować wystające armatnie rury. Załatwić problem najmniejszymi kosztami. Zachować naturalność zbocza.

Oczekuję, w imieniu wielu Krajan, wielbicieli Natury, jak również wlasnym, aktywnej reakcji od Pana Dyrektora. 5 lat już minęło, kosodrzewina niszczeje, a armaty rdzewieją.

Z poważaniem

Leon Urban z Calgary, były mieszkaniec Przesieki

Avatar photo
O Leon Urban 18 artykułów
Dzieciństwo (szkoła podstawowa) spędził w Przesiece, Karkonosze. W latach 50 ubiegłego wieku był zawodnikiem "Stali". W latach 1962/1963 pracował jako ratownik sezonowy GOPR w Karkonoszach. Mieszka w Kanadzie.