TADEUSZ AUGUSTYNIAK – „PAN ŚMIGIEŁKO”
TADEUSZ AUGUSTYNIAK – PAN ŚMIGIEŁKO
– Komu kanapeczkę, komu ?
Pełna malutkich, ślicznych kanapeczek taca błyskawicznie przejechała przed nosami tańczących. Był rok 1974. Zima. Nie pamiętam już z jakiej okazji odbywało się znowu goprowskie zebranie na większą skalę. Trwało bardzo długo i kiedy wyszliśmy na ulicę, wszystkie sklepy były już zamknięte. Na ten właśnie wieczór planowałam zaprosić do domu Basię i Kolegów, jako że zbliżał się nieuchronnie termin mojego niechcianego wyjazdu z Zakopanego i pożegnania z GOPR.
Przygotowałam się, i owszem, ale w domowej kuchni leżał tylko mały kawałek wczorajszego chleba. Tragedia!
Sapiąc osiągnęliśmy moje ówczesne mieszkanie. Koledzy pojękiwali, że gdyby wiedzieli gdzie mieszkam, stosowna ekipa założyłaby przedtem poręczówki.
Wszyscy się rozgościli, włączyliśmy adapter, głos Paula McCartney’a wypełnił komnatę, Koledzy porwali Basię w tany, wyjechały przywitalne napoje.
Ja z miną ponurą stałam nad czerstwym kawałkiem chleba. I tu z pomocą przyszedł mi Pan Śmigiełko.
– Pokaż, ile tego chleba masz. Noooo, przecież to całe mnóstwo ! Nic się nie martw, idź sobie potańczyć, ja to załatwię.
Po jakimś czasie, otworzyły się drzwi do pokoju i wszedł Pan Śmigiełko z tacą pełną kanapek!!! Po dziś dzień jest dla mnie tajemnicą JAK on to zrobił.
Kanapek starczyło i bodajże jeszcze zostały, ale: Pan Tadeusz użył bardzo chytrej metody. Przechodził wśród nas z tą tacą, pytał:
Kanapek starczyło i bodajże jeszcze zostały, ale: Pan Tadeusz użył bardzo chytrej metody. Przechodził wśród nas z tą tacą, pytał:
– Komu kanapeczkę, komu ? Nikt nie chce ? to zabieram !
I stawiał tacę gdzieś na boku.
I stawiał tacę gdzieś na boku.
Tupaliśmy zawzięcie w parkiet, adapter odgrywał coraz to inne płyty, co jakiś czas przejeżdżała szybko przez pokój taca. Metoda okazała się znakomita, ale jakim cudem byliśmy wszyscy najedzeni? Nie mam pojęcia.
Pan Tadeusz Augustyniak, od momentu poznania nazywany przeze mnie Panem Śmigiełko ( pytałam go często, czy zabiera po pracy śmigiełka do domu ), był pierwszym goprowskim pilotem. Jedynym pilotem świata z którym nie bałam się latać.
Po moim wyjeździe z Zakopanego nie widziałam go przez wiele lat, aż do dnia 100-lecia TOPR.
Ale… to już był nie ten sam Pan Śmigiełko.
W mojej pamięci pozostanie takim, jakim widzimy go na załączonych tu fotografiach.
6 stycznia 2011 roku, Tadeusz Augustyniak zmarł. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Dla Tych, którzy nie mieli okazji poznać tego znakomitego pilota i spokojnego, przemiłego Człowieka, zamieszczam fragment pożegnalnego artykułu autorstwa Apoloniusza Rajwy.
Tadeusz Augustyniak: Nestor lotnictwa śmigłowcowego
Tygodnik Podhalański – 2011-01-15
„Tatry, loty ratunkowe oraz rodzina i przyjaciele to było całe życie Tadeusza, odkąd usiadł za sterami śmigłowca SM-1, na którym wykonał pierwszy udany lot w 1963 roku w Tatrach. Latanie rozpoczął jednak znacznie wcześniej w Aeroklubie Krakowskim, gdzie w latach 1946-47 szkolił się na szybowcach, zdobywając wiedzę nawigacyjną i zapoznając się z warunkami wietrzno-termicznymi. Potem ukończył przeszkolenie w Cywilnej Szkole Pilotów i Mechaników w Ligotce Dolnej, gdzie uzyskał licencję pilota samolotowego. ”
„W 90-lecie TOPR nadane zostało Tadeuszowi Augustyniakowi członkostwo honorowe, został też udekorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Dwukrotnie był odznaczony medalem „Za Ofiarność i Odwagę”.
Więcej informacji o Tadeuszu Augustyniaku zawiera wpis w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Augustyniak
Aktualizacja: 11 maja 2020