TESTOWALIŚMY UAZA
Tak jak pisałem w ubiegłym miesiącu, będziemy podążali śladem nowego UAZ-a testując jego przydatność dla potrzeb ratownictwa górskiego, po odpowiedniej adaptacji oczywiście.
Zaznaczyć tu należy, że nie ma – jak dotąd – fabrycznie przygotowanych samochodów do tego typu działalności. Adaptacja zaś uzależniona jest od potrzeb i fantazji decydentów, posiadanej gotówki, możliwości technicznych, oraz typu nadającego się do adaptacji pojazdu.
Dominował jak na razie Land Rover. Wydawał się rozwiązaniem ostatecznym. Na rynku pojawił się nowy UAZ – jako jedyny, nowy, i z prawdziwego zdarzenia samochód terenowy. W czwartek, w siedzibie przedstawiciela Firmy UAZ na Polskę, przetestowaliśmy nowiutki, prosto z taśmy fabrycznej, egzemplarz.
Wrażenia – przede wszystkim sentymentalne, te sprzed kilkudziesięciu lat. Nie mogło obyć się bez porównania.
-
- Rzecz pierwsza to wrażenie zewnętrzne: świetna sylwetka, ciemny metalik, tradycyjne lampy – dają poczucie mocy.
- Silnik z dużym dostępem do wszystkich podzespołów, dobrze amortyzowany – cicho pracuje.
- Kabina kierowcy to przestrzeń i wygoda, z fotela kierowcy znakomita widoczność.
- Zegary w stylu retro, ale sympatyczne, wszystkie „włączniki i wyłączniki” pod ręką.
- Przestrzeń kabiny daje duże możliwości montowania dodatkowych urządzeń komunikacyjnych. Wadą zapewne jest duża kierownica. Wnętrze proste, estetyczne, przyjazne. W drzwiach przepastne schowki ciekawie zakamuflowane.
Wszelkie porównywania z innymi tego typu samochodami nie mają uzasadnienia, ani konieczności. UAZ jest „osobowością” jedyną i niepowtarzalną.
- Jazda po asfalcie – silnik dobrze reaguje i jest elastyczny, pięciobiegowa skrzynia pozwala na precyzyjne zmiany biegów a sam pojazd ma dobre przyśpieszenie osiągając w krótkim czasie 130 km/h. Dobrze trzyma się drogi, pewnie wchodzi w zakręty, świetnie amortyzuje nierówności. Niezauważalnie „łyka leżących policjantów”.
- Jazda w terenie – z przyczyn naturalnych nie mogliśmy sprawdzić 100 % możliwości terenowych pojazdu, ale w dostępnych nam warunkach samochód znakomicie radził sobie w mazowieckim piachu. Prawie bezwstrząsowo przejechaliśmy kilometr dziurawego bruku, bez najmniejszej zadyszki pokonaliśmy wzniesienie o nachyleniu gdzieś 35.
Pokonywanie trudności terenowych ułatwia znakomita widoczność, łatwość manewrowania biegami terenowymi, dobrze ustawione i zamortyzowane podwozie. Prostota, bez luksusów i niepotrzebnej w tych warunkach elektroniki, ekonomia eksploatacyjna, a przede wszystkim duże możliwości adaptacyjne stawiają UAZ- a w pierwszym rzędzie samochodów przydatnych w ratownictwie, nie tylko górskim.
Zdaję sobie sprawę, że ten tekst wywoła kontrowersje. Wiem też, że wielu będzie wracało do UAZ-ów z tamtych lat. Ale, zmieniły się czasy. Rosjanie zrobili kolosalne postępy, szczególnie w samochodach terenowych i tzw. wszędołazach, bo tak dyktują im uwarunkowania ich niezmierzonych przestrzeni. Np. skonstruowali pojazd wielkości UAZ-a na gąsienicach (coś w rodzaju dawnej czeskiej Rolby), poruszający się z takim samym entuzjazmem po asfalcie, jak i po śniegu. Jak trzeba, może też pływać. Może zastąpić wszystkie quady i skutery śnieżne; ma ogrzewaną kabinę i zabiera pięciu ratowników. Kosztuje tyle co quad.
Są takie, produkcji szwedzkiej. Ale taki pojazd kosztuje około miliona.