TRZYSTA MIL BAŁTYCKIEJ ŻEGLUGI
Od kilku lat, z bardzo mizernym skutkiem, namawiamy Kolegów ratowników na żeglowanie. Zaczęliśmy od Mazur, wchodząc w znakomity układ z mazurską firmą Patenty-Mazury Adama Grali i otrzymując spore bonusy na czarter oraz szkolenie.
Mimo fiaska poniesionego w organizacji akcji pod hasłem „Żaglowisko” znalazła się grupka Kolegów, która „załapała się na żagle”, bo żagle to: fantastyczny wypoczynek, „totalny reset głowy”, jak mówi młodzież, doskonalenie siebie, nabywanie nowych umiejętności. Słowem, same pozytywy.
Od jakiegoś czasu „chodziło” za nami morze.
W ubiegłym roku zupełnie przypadkowo poznaliśmy właściciela i kapitana jachtu BARBARA, Witolda. Witold całe swoje pracowite życie był rybakiem, szyprem. Po przejściu na emeryturę kupił jacht. Ubiegłoroczne krótkie pływanie zaowocowało planem. A może by tak na Bornholm?
Organizacją i realizacją ambitnego planu morskiego zajął się nasz Kolega ratownik Grupy Karkonoskiej, Artur Ludwig – znany bardziej jako „Foka”.
Arturowi udało się skompletować 6 osobową załogę i 15 lipca w komplecie stanęliśmy na burcie jachtu. W piątek żaglowce nie wychodzą w rejs.
Wyszliśmy o godzinie 00:30, już w sobotę. W sztormową pogodę, powierzając nasze doczesności jachtowi i doświadczeniu Witolda.
Musieliśmy też zmienić plany, a wszystko przez zaniedbanie podzielenia się z Neptunem szklaneczką „łyskacza”. Ten ustawił wiatry tak niekorzystnie, że zamiast na Bornholm, z szybkością 7 węzłów pomknęliśmy z Ustki do Gdańska.
Bałtyk nie jest morzem zbyt sprzyjającym żeglarzom; zimno, goprowskie zimowe odzienie okazało się bardzo przydatne, krótka fala, a co za tym idzie „puszczanie pawia” jest nie tylko przyjemnością ale i obowiązkiem.
Gdańsk przywitał nas dobrą pogodą, a postój w marinie w centrum starego miasta był okazją na spojrzenie na nie od strony wody. Odwiedziliśmy też stojącego niedaleko „Generała Zaruskiego”.
Powrót był długi i halsowny. Przy pięknej pogodzie, po szesnastogodzinnej huśtawce na bałtyckiej zimnej fali, późnym popołudniem weszliśmy do zatłoczonego portu w Ustce.
Wnioski i sukcesy.
Organizacyjnie bez zarzutu. Załoga w trudnych, a momentami bardzo trudnych, warunkach zdała egzamin. Przejechaliśmy ponad 300 mil planując w przyszłym roku rejs na Bornholm. Nie odpuścimy! Tak stwierdziła jednogłośnie załoga.