ZMARŁ KAROL TYBURSKI
Ostatnimi czasy, każdy poranny telefon odbieram z pewnym niepokojem ponieważ bardzo często przynosi nienajlepsze wieści. Tak było dzisiaj.
Telefon od Rysia Jędreckiego;
– już wiesz?
– Co?
– Karol Tyburski nie żyje.
Kiedy przyjmowałem Karola do GOPR-u, był już chyba przewodnikiem. Bardzo szybko zintegrował się z barwną grupą „karkonoskich górali”- Marian Tworek, Jerzy Woźnica, Staszek Gawlik. Karol był bezkonfliktowy i do bólu szczery, w sezonie zimowym pracował w GOPR-rze, pełniąc nie tylko obowiązki ratownika, ale też zaopatrzeniowca- kucharza. O Jego słynnych gotowaniach w schronisku „Strzecha Akademicka” opowiada się jeszcze dzisiaj. Te fantastyczne umiejętności kulinarne przenosił też w morskie żeglowanie, gdzie z kolei z Kajtkiem Wróblem i kpt Janem Zalińskim – też naszymi ratownikami, tworzyli Wysokogórski Klub Żeglarski, pływając po okolicznych morzach.
Z czasem, przewodnictwo stało się jedyną działalnością Karola. A był przewodnikiem niezrównanym, o ogromnej wiedzy i niezwykłej umiejętności jej przekazywania. Jego prowadzenie po czeskiej Pradze cieszyło się niekłamanym uznaniem.
Karola, zapamiętam; z likwidacji makabrycznego wypadku przy wodospadzie Kamieńczyka i opowieści – jak powiedział – tragiczno-humorystycznej. „W stanie wojennym pełniliśmy dyżury ratowniczo – przewodnickie. Na Śnieżkę można było wejść z przewodnikiem. W czasie któregoś z dyżurów, „z nostalgii za wolnością” postanowiliśmy wyprodukować bimber. Wyszło tego dużo, ale było to jakieś mętne i należało to oczyścić. Ktoś wpadł na pomysł, że w pobliskiej strażnicy WOP-u mają maski przeciwgazowe – trzeba napój przepuścić. Z dużym namaszczenie zaczęliśmy wlewać ów płyn do maski, ale do podstawionego naczynia nie wypłynęła nawet kropla. Wszystko zostało w masce. Wyobrażasz sobie większą tragedię? Ciągle się trzeba uczyć!”.
Krzysztof Czerkasow, nasz lekarz, zainicjował kiedyś taką akcję: nagrania, a potem opisania naszego goprowskiego życia w anegdocie. Część nagrania została zrealizowana. Szkoda, bo najlepsi znawcy tematu odchodzą – Włodek Kosterkiewicz, a teraz Karol Tyburski. Przewodnik, ratownik, znakomity obserwator naszego górskiego życia, z poczuciem humoru. Jego opowieści o nas samych można było słuchać bez końca.