
BOLEK (BOLESŁAW) PIETRUSZKA (1937-2008) – MINĘŁO JUŻ 7 LAT
To było lato 2008 roku. Zadzwonił telefon i usłyszałam wiadomość, która po dziś dzień wywołuje u mnie tę samą reakcję i pytanie: DLACZEGO ? dlaczego tak wcześnie!?
Bolek Pietruszka był szefem szkolenia Grupy Podhalańskiej GOPR i zastępcą Naczelnika. Wziął udział w ponad 250 wyprawach ratunkowych, wielokrotnie reprezentował Grupę w Zimowych Zawodach Ratowników Górskich.
W 1974 otrzymał stopień Starszego Instruktora Ratownictwa Górskiego. Przyznano Mu Srebrną i Złotą Odznakę GOPR oraz Honorową Odznakę Za Zasługi Dla Ratownictwa Górskiego. Został odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Na jednej z naszych pierwszych stron internetowych, tak wówczas żegnał Bolka Kolega Marian Sajnog:
Pietrucha!
Śmierć, tak przynależna człowiekowi jak jego urodzenie, potrafi zaskakiwać, szczególnie wtedy kiedy dotyczy kogoś bliskiego, a takim był dla mnie „Pietrucha”. Mimo że mieszkaliśmy na dwóch krańcach polskich gór, to należeliśmy do pokolenia charyzmatycznego szefa szkolenia GOPRu, niezapomnianego Gienka Strzebońskiego. Z Bolkiem poznaliśmy się na kursie II stopnia, na Hali Gąsienicowej. Dziwnym trafem zaprzyjaźniliśmy się. Razem też odbywaliśmy kurs instruktorski. A najciekawsze „przygody” przeżyliśmy na kursie ratownictwa lodowego w Alpach. Tam Pietrucha wykazał nie tylko dobrą znajomość górskiego rzemiosła, ale przede wszystkim spokój, opanowanie i znakomitą zdolność zawierania znajomości z ratownikami innych nacji. Robił to po mistrzowsku. Znakomity w górach potrafił też znakomicie oddawać się innym górskim uciechom.
Na Bolka zawsze można było liczyć.
Wracając czasami z nudnych zakopiańskich nasiadówek, dzwoniłem do Bolka i spotykaliśmy się w Zaborniance, a spotkania te kończyły się niekoniecznie tego samego dnia. N.p. w pensjonacie „Bocian”.
Potem, jak to w życiu bywa, kontakty nasze nieco się rozluźniły z racji odległości geograficznych. Pozostał jednak sentyment i wspomnienia. Sentyment również do Grupy z jej ówczesnym Naczelnikiem Władkiem Mlekodajem. Na ich pomoc mogliśmy zawsze liczyć.
Pamiętam jak zimą któregoś roku dostaliśmy nowego UAZa. Jak się pod Zabornią okazało,… bez hamulców. To wtedy Koledzy z Grupy Podhalańskiej bardzo nam pomogli. Tę zimową jazdę bez hamulców pamiętamy do dzisiaj, i zaangażowanie Bolka, i innych Kolegów …
Wiadomość o śmierci Bolka te wspomnienia spotęgowała. Tym bardziej, że przyszła krótko po pogrzebie Antka Rychla, który to też z nami na tych kursach bywał.
„Znaczy, biorą z naszej półki”, ktoś powiedział na pogrzebie Antka Rychla.
Niech biorą, tylko dlaczego tak wcześnie?!
Przez ostanie lata chciałem pojechać do Rabki, żeby zobaczyć te wszystkie „ciekawostki” jakie wprowadził w Grupie jej Naczelnik Mariusz Zaród, a przy okazji odwiedzić Bolka.
Jak to często bywa, nie zdążyłem.
Będę jednak pamiętał do końca moich dni, ten dzień, kiedy to „Pietrucho „, szczególnie dobrze przytrzymałeś linę.
Zrobiłeś to profesjonalnie. A potem,w schronisku, usiłowaliśmy śpiewać „po góralsku”, ale za cholerę nam to nie wychodziło.
Bywaj ! Na pewno będę u Ciebie z gałązką kosodrzewiny.
Z Karkonoszy – dla których byłeś zawsze przyjazny – Marian
Minęło już 7 lat od 24 lipca 2008 roku, a my w dalszym ciągu wspominamy Bolka. Wspominamy Kolegę, który trwale zapisał się zarówno w naszej pamięci jak i historii GOPR. My, czyli „bolkowa” generacja.
Czy tylko my?
Mam nadzieję, że tak nie jest.
„Antenka”