CZARNA NIEDZIELA W ALPACH
CZARNA NIEDZIELA W ALPACH
Niedzielny poranek, godzina 7:30. Ortler – 3905 m n.p.m., najwyższy szczyt Południowego Tyrolu. Alpinista (Niemiec mieszkający w Tyrolu) znajdujący się na wysokości 3.700 m i wspinający w towarzystwie żony i jej koleżanki, spada 500 m w dół. Ratownicy i carabinieri odtransportowują helikopterem zwłoki oraz obie zszokowane kobiety. Przyczyna wypadku nie jest jeszcze znana.
Godzina 9:00. Großglockner. Wspinacz, o nieznanej jeszcze narodowości, spada rynną 300 metrów na lodowiec Ködnitzkees. Zwłoki zostają odtransportowane policyjnym helikopterem, prokurator zarządza śledztwo.
Godzina 12:00. Niemiecki turysta jest w drodze do Sennjochhütte ( region Stubaital ). Droga jest względnie łatwa, ale turysta spada stromym, skalistym zboczem. Przypuszcza się, że było to zwykłe potknięcie z fatalnym skutkiem.
Każdy śmiertelny wypadek w górach, to o jeden wypadek za dużo.
Ale – jak twierdzi policja alpejska – w bieżącym roku jest tych wypadków o połowę mniej niż w zeszłym.
Mimo wszystko – trudno się cieszyć.