
MACIEJ ABRAMOWICZ NIE ŻYJE
MACIEJ ABRAMOWICZ NIE ŻYJE
Niestety. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że Maciek jest naprawdę ciężko chory ale cały czas żyliśmy nadzieją, że jednak…Po to robiliśmy te wszystkie akcje żeby zebrać jak najwięcej środków, wierząc, że dzięki temu będzie można zastosować jakąś rewelacyjną metodę leczenia, która postawi Macieja na nogi. Masa osób prywatnych, Fundacja GOPR i wszyscy ludzie z wielkim sercem robili wszystko, żeby tylko pomóc. Niestety, ten cholerny rak i tym razem okazał się silniejszy.
Wczoraj, 15.06.2018 Maciek odszedł od nas.
Mówi się, że o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale. O Macieju nie da się powiedzieć inaczej jak tylko dobrze.
W swoich zbiorach mam zdjęcie jak razem z Maciejem uprawiamy narciarstwo i jedziemy na wyciągu orczykowym na Hali Szrenickiej. Maciej był wtedy „tylko” Przewodnikiem Sudeckim, z bujną fryzurą ( takie wtedy były wymogi mody, że nosiło się włosy a la Beatles ).
Była wtedy piękna pogoda, z zimą jakich dzisiaj już nie ma, i będąc w doskonałych humorach nikt wtedy nie myślał o takich sprawach jak śmierć. A ona boli najbardziej jak przychodzi i zabiera kogoś kogo się lubi, miło się z nim spędza czas mając wspólne zainteresowania. A te zainteresowania w przypadku Macieja okazało się, że „poszły” w kierunku ratownictwa.
Maciej, „ceper” z Pomorza, który lądując w Karkonoszach zapałał miłością do błękitnego krzyża.
Przyznać Mu należy, że dzięki Jego determinacji i uporowi udało Mu się przejść całą drogę zawodową w GOPR, w którym zaczynając od zwykłego ratownika doszedł do funkcji Naczelnika Grupy Karkonoskiej pełniąc tę funkcję kilkanaście lat. To, że kilkakrotnie był wybierany na Naczelnika potwierdza tylko, że dzięki swojemu profesjonalizmowi potrafił zyskać sympatię ludzi. Wtedy też okazało się, że jest dobrym człowiekiem, który jak mógł komuś pomóc to tej pomocy nie odmawiał. My „staruchy” zrzeszeni w Klubie Seniora wielokrotnie doświadczyliśmy od Niego pomocy przy organizacji spotkań, imprez integracyjnych czy innych działań. Nigdy nie powiedział „nie”, ale zastanawiał się jak to zrobić żeby można było zrealizować ten, czy inny pomysł. Wielokrotnie Mu za to dziękowaliśmy i robimy to jeszcze raz, niestety po raz ostatni.
Nie ma już Macieja między nami, ale to nie znaczy że o Nim zapomnimy.
Cały czas chcemy zrealizować pomysł zawieszania tablic pamiątkowych w godnym miejscu, poświęconych tym Ratownikom, którzy odeszli. My, starzy, będziemy o Nim pamiętali, bo byliśmy z Nim razem na ratowniczej drodze.
Tablica Macieja będzie przypominać, że kiedyś w Karkonoszach był taki Ktoś, o Którym pamięć musi być wieczna.
Tą drogą składamy Rodzinie Macieja najszczersze wyrazy współczucia zapewniając, że pamięć o Nim będzie gościć w naszych umysłach aż do naszego końca, bowiem czeka to każdego z nas. A młodym pozwoli uświadomić sobie, że kiedyś był taki KTOŚ.
Ryszard Jędrecki
oraz Zespół Redakcyjny blogu i kwartalnika