MIECZYSŁAW PRZYBYLSKI CIĄGLE LATA!
Mieczysław Przybylski, nazywany przez nas MIECIEM, w czerwcu tego roku skończył 80 lat i ciągle lata. Samolotami oczywiście. Ale nie tylko, bo również helikopterami, szybowcami i wszystkim co się da.
Bijemy się w nasze chuderlawe piersi i przepraszamy, że trochę zapomnieliśmy. Miecio w historii ratownictwa górskiego, a w szczególności ratownictwa z powietrza, ma swoje niezaprzeczalne zasługi. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego – Wydział Fizyki, już jako student zainteresował się lotnictwem. Najdłużej w swojej karierze pracował w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu. Poza tym opylał pola, gasił pożary lasów, szkolił i szkoli nadal nowych adeptów latania. Góry zna nie tylko z powietrza, uprawia narciarstwo zjazdowe czy zwykłe wędrówki po górach. Szefując Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu wiele czasu i uwagi poświęcał ratownictwu górskiemu.
Z Piotrem Snopczyńskim stanowili znakomicie rozumiejący się tandem, pilota z ratownikiem. Efekty tej współpracy najlepiej było widać w czasie wielkiej powodzi we Wrocławiu, gdzie Mieciu zorganizował zespół trzech śmigłowców LPR, obsadzonych przez ratowników GOPR.
Mimo, że od wielu lat jest na zasłużonej emeryturze, ciągle jest w lotnictwie.
Jest z pewnością najstarszym, latającym ciągle pilotem.
Moje osobiste wspomnienie; przez jakiś czas prowadziłem zajęcia ze studentami Akademii Medycznej we Wrocławiu. Jednym z tematów było wykorzystanie śmigłowca w ratownictwie ogólnym. Wyciągałem więc studentów na lotnisko, gdzie Miecio z pasją opowiadał i demonstrował możliwości Mi-2. Któregoś dnia zaprowadził mnie w kąt wielkiego hangaru, gdzie w kącie leżała mocno zdemolowana kabina Mi-2: ” To wasz goprowski śmigłowiec – tyle z niego zostało.”