PRZEŻYŁ 800 M UPADEK SPOD SZCZYTU SONNBLICK
Kiedy przeczytałam meldunek o tym nieprawdopodobnym wypadku, przypomniała mi się modlitwa dla małych dzieci, która po polsku zaczyna się od słów:
Aniele Boży, stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze ku pomocy…
Po niemiecku dzieci mówią:
Heiliger Schutzengel mein, lass mich dir empfohlen sein. Steh in jeder Not mir bei…
Niemieckojęzyczny Anioł Stróż zmobilizował najwyraźniej całą armię aniołów, które uchroniły przed śmiercią 38-letniego wspinacza ze Styrii. Austriackie media nie zawahały się użyć sformułowania:
TAUSEND SCHUTZENGEL AM WERK (pracowało tysiąc Aniołów Stróżów)
W miniony poniedziałek, 9 maja b.r. wspominany alpinista wraz z towarzyszem, wspinali się na Sonnblick (Wysokie Taury na granicy Salzburga i Karyntii) i zamierzali osiągnąć znajdujące się na szczycie góry (3.105 m) obserwatorium meteorologiczne.
Na wysokości ca. 3.050 m, wspinacz najprawdopodobniej poślizgnął się lub potknął jednym z raków, i w konsekwencji spadł (zjechał) rynną ściany północnej do stóp ściany na wysokość 2.250 m, odnosząc ciężkie obrażenia nóg i twarzy. Był jednak przytomny, jak stwierdził później zespół helikoptera ratunkowego. Ponieważ wiał bardzo silny wiatr, użycie helikoptera stało pod dużym znakiem zapytania. Niezwykle trudnym było wydobycie poszkodowanego z bardzo stromej ściany i transport na podwieszonej pod śmigłowcem linie.
Zaalarmowani ratownicy górscy (Bergrettung Rauris) czekali u stóp masywu Sonnblick i byli – gdyby okazało się, że użycie helikoptera jest niemożliwe – przygotowani do wyruszenia po poszkodowanego i pokonania stromizny na nartach skiturowych.
Niebepieczny zazwyczaj, mokry i ciężki, ale miękki śnieg, okazał się dla poszkodowanego alpinisty najwyraźniej przychylny. Wspinacz przeżył.
Gdyby powierzchnia była zamarznięta…, lepiej sobie nie wyobrażać.
W oparciu o informację Österreichischer Bergrettungsdienst Bundesverband
Anna Kokesch „Antenka”