TADEUSZ PTAK – LIST POŻEGNALNY
Z wielką niechęcią siadam do komputera, bowiem znowu, w dosyć krótkim czasie muszę pisać pożegnalny list. Zdecydowanie bardziej wolałbym aby było to pisanie o rzeczach przyjemnych, ale niestety; naszą Grupę Karkonoską znowu odwiedziła śmierć.
21.03.2015 r. zmarł nasz KOLEGA Tadziu Ptak.
Urodził się 07.11.1940 roku w Marchwaczu koło Kalisza. I tak jak w przypadku zmarłego niedawno Wiesia Chachuły, tak Tadziu z okolic Kalisza „zjeżdża” w latach 60 ubiegłego stulecia do Karpacza stając się karkonoskim góralem.
Od razu po przyjeździe Jego zainteresowania turystyczne wzięły górę, bowiem rozpoczyna pracę w ówczesnym Funduszu Wczasów Pracowniczych aby po jakimś czasie przejść do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Turystycznej. Chcąc być jeszcze bliżej gór, w 1964 roku rozpoczyna pracę na Kolei Linowej na Kopę.
Jego miejsce pracy powoduje, że jako jeden z pierwszych, nie będąc jeszcze ratownikiem GOPR, spieszy na pomoc ludziom zasypanym w 1968 roku przez lawinę w Białym Jarze, gdzie zginęło 19 osób.
Prawdopodobnie udział w akcji ratunkowej spowodował, że Tadziu wstępuje w szeregi ratowników górskich. Nie był dobrym narciarzem, dlatego też Jego aktywność ratownicza polegała głównie na udziale w akcjach ratunkowych, wyprawach i akcjach poszukiwawczych. Brał między innymi udział w akcji ratunkowej na zboczach Śnieżki, kiedy to dwaj ratownicy Horskiej Sluźby spiesząc na ratunek turyście, sami zginęli.
Wielokrotnie, kiedy zachodziła potrzeba, jako pracownik Kolei Linowej „wyciągał” po godzinach, a niekiedy w środku nocy, krzesełkami ratowników spieszących na ratunek. Nigdy nie powiedział; nie mogę, nie chce mi się, niech ktoś inny to zrobi.
Jako główny mechanik i maszynista miał takie przywileje, że mógł to zrobić. I jeszcze raz podkreślę – wielokrotnie to robił.
Na „wyciągu” PRZEPRACOWAŁ 42 LATA. W jednej firmie! Rekord w dzisiejszych czasach zupełnie abstrakcyjny. W 2006 roku przechodzi na emeryturę, trochę z powodu uzyskanych uprawnień emeryckich, a trochę z powodu choroby. Zawsze uśmiechnięty, skory do pomocy, po prostu normalny dobry człowiek.
Miał 75 lat i jak pokazuje życie mógł jeszcze pożyć, ale chyba Pan Bóg potrzebuje dobrych ludzi w niebie i dlatego nam Go zabrał do siebie. A mógł jeszcze z nami trochę pobyć.
Tadziu, młodzi nasi Koledzy nie bardzo chyba wiedzą o kogo chodzi; dlatego, że nie mieli z Tobą kontaktu, ale występując w imieniu Seniorów, których byłeś członkiem i Tych, którzy Cię znali mogę powiedzieć, że „kruca fuks”- będzie nam Ciebie brakowało, a pamięć o Tobie na długo pozostanie w naszych umysłach.
Cześć Twojej pamięci.
Ratownicy Seniorzy Grupy Karkonoskiej GOPR i Ci wszyscy, którzy Cię znali.
Ryszard Jędrecki