W CIENIU AUGUSTYNIAKA
W CIENIU AUGUSTYNIAKA
Wszystko co się działo w ratownictwie z powietrza w Polsce, działo się w cieniu Grupy Tatrzańskiej GOPR i jej, znakomitego zresztą, pilota Tadeusza Augustyniaka.
Prawdą jest, że początki tej specjalizacji tam się zaczęły, głównie dzięki dalekowzrocznemu myśleniu Gienka Strzebońskiego.
Nie można też, myślę, zapomnieć o innych inicjatywach i dlatego warto przypomnieć sylwetki Tych, którzy włożyli spory wkład w ratownictwo górskie w innych górach niż Tatry.
Dzisiaj przypominamy mjr pilota Krzysztofa Kaczanowskiego.
W marcu 1974 roku Krzysztof przyleciał do Szklarskiej Poręby na obstawę Międzynarodowych Zawodów w ratownictwie górskim. Tam, w ciągu trzech dni wspólnych lotów powstały plany współpracy Lotniczego Pogotowia z GOPR-em, zaakceptowane zresztą przez jego kierownika, pana Jana Malinowskiego. Krzysztof na te górskie loty był mocno ”napalony”.
Do lotnictwa sanitarnego Krzysztof przyszedł z wojska, w stopniu majora w stanie spoczynku. Miał za sobą dziesiątki godzin lotów na wszystkim co latało. Był jednak znakomitym specjalistą przede wszystkim w helikopterach; trzykrotny mistrz polski i wicemistrz Świata w lotach helikopterowych.
Spokojny opanowany, życzliwy dla całego Świata, był też znakomitym szkoleniowcem.
Polataliśmy trochę wspólnie; jako pierwsi wytyczyliśmy lądowiska w Karkonoszach, ze Świdnika przyprowadziliśmy nasz śmigłowiec, odbyliśmy, już na nasz koszt, podróż do Zermatt, gdzie przeszliśmy krótkie szkolenie na śmigłowcu francuskim Lama (Alouette II ). Świetnie zapowiadająca się współpraca z GOPR-em skończyła się wraz z moim odejściem z pracy zawodowej. Krzysztof odszedł też z Pogotowia Lotniczego i wyjechał do Libii, gdzie szkolił pilotów śmigłowcowych. Dzisiaj mieszka we Wrocławiu.