WIESŁAW CHACHUŁA – POŻEGNANIE
WIESŁAW CHACHUŁA – POŻEGNANIE
Chachulski! Tak na Niego mówiliśmy, niektórzy – Panie Wiesławie.
Nigdy nic nie chciał: swetra, butów, nart. Miał swoje. „Innym się przyda, mawiał, kiedy chciałem Mu wcisnąć jakiś „ goprowski ciuch”. I ten uśmiech rozbrajający, spokojny.
Zawsze opanowany, tą swoją skromnością czasami doprowadzał mnie do szewskiej pasji.
Chachulski, mówiłem , „bądź choć raz człowiekiem”.
W latach kiedy nie było w Grupie kierowców był zawsze do dyspozycji, a kierowcą był znakomitym i przy tym legalistą. Nigdy niczym się nie chwalił, a miał czym! Pierwsze przejścia na skalnych drogach, dobrze jeździł na nartach, bardzo sprawny fizycznie potrafił zaskakiwać. Kiedyś prowadziłem zajęcia wspinaczkowe . Chachulski „przyszedł pooglądać”. Lekko zasapany, jakiś czas przyglądał się młodym, którzy na „trzęsących się nogach” ćwiczyli zjazdy. Po czym wbił się w uprząż – był już „lekko brzuszkowaty”- i idealnie zjechał na linie budząc zdumienie kursantów.
Jak napisał Andrzej Jawor: był „ojcem ratownictwa w Sudetach”.
Fenomen Wieśka polegał na tym, że nie miał wrogów, ale ogromny kredyt zaufania. Dlatego wybierano Go do wszystkich ważnych funkcji w Grupie i Zarządzie Głównym GOPR-u.
Był nie tylko moim kolegą „z GOPR-u”. Robił kroniki zdjęciowe naszych rodzinnych wydarzeń, bo fotografia była jego kolejna pasją. Wiele zdarzeń z życia naszej Grupy zostało zapisane jego aparatami fotograficznymi.
Pożegnaliśmy Wieśka.
Spoczął na starym cmentarzu jeleniogórskim z widokiem na Karkonosze, którym poświęcił wiele swojego wolnego czasu. Bo przecie pracował zawodowo, był specjalistą od wysokich napięć. W Zakładach Energetycznych przepracował 48 lat.
I ostatnie wspomnienie. Szukaliśmy kiedyś w górach dziecka. Po całonocnej akcji Chachulski oświadczył, że musi być o 7-ej rano w pracy.
– Po takiej akcji musisz mieć wolne. Czyś TY zwariował ? wsiadłem na Wieśka. Masz to zagwarantowane!
– Może mam, ale zawieź mnie do pracy.
Co było robić. Zawiozłem. Bo taki był Chachulski.
Marian Sajnog