JETSON ONE – TESTOWANIE POJAZDU LATAJĄCEGO

JETSON ONE – TESTOWANIE POJAZDU LATAJĄCEGO. W ostatnich dniach przestrzeń publiczną, medialną, obiegła informacja o testowaniu, jak mówią Czesi – „letadla” czyli pojazdu latającego o nazwie JETSON ONE. Pojazd ma być pomocny w ratowaniu ludzi w górach. Testowanie odbyło się na terenie Grupy Podhalańskiej GOPR, znanej od lat z wprowadzania dla potrzeb ratownictwa górskiego nowości technicznych. Między innymi pierwszych dronów.

Testowane w ciekawym terenie przy pięknej pogodzie „letadlo” rozpaliło wyobraźnię, a przekazywane przez media komentarze upewniły niektórych, że to już. Po licznych komunikatach radiowo- telewizyjnych rozdzwonił się telefon. Gdzie? Kiedy u nas? I wiele innych pytań na które nie potrafiłem odpowiedzieć.

Po krótkich konsultacjach, między innymi z Romanem Dziedzicem, który przy testach był, wyłania się taki „obraz”. Sukcesem urządzenia jest to, że lata i to dosyć posłusznie.

Do ratownictwa górskiego na tym etapie się nie nadaje bo: koszmarnie drogi – około pół mln NPL, czas trwania lotu około 20 min, zabiera tylko pilota i kilka bandaży do jego kieszeni. Nadto wymaga sporej logistyki lotu, zabezpieczenia lądowania, ładowania baterii itp.

Jest pewnie też sporo innych uwarunkowań, o których nie wiem. To sprawy techniczne. Pozostają jeszcze prawne, między innymi nadawanie uprawnień, system szkolenia oraz wymagania formalne dla kandydatów na przyszłych pilotów. Słowem, „tony” spraw do rozwiązania. Zatem do faktycznego działania dla naszych górskich ratunkowych potrzeb droga jeszcze „księżycowa”.

Mimo takich czy innych niedomówień należą się Władzom Grupy Podhalańskiej słowa uznania. Nie po raz pierwszy zresztą. Pomysł jest znakomity i warto nad nim pracować. Rzecz jasna, droga do efektów będzie wyboista. Są też pozytywy testowej akcji latającego urządzenia. To efekt pijarowy, czyli promocyjno-reklamowy. Nie tylko GOPR-u i Grupy Podhalańskiej, ale też Regionu.

W rozmowach telefonicznych padło szereg pomysłów. O to niektóre z nich:

  • Wykorzystać jako latający dźwig, bez pilota. Sporo kg można przerzucić.
  • Zrobić z tego latające nosze przy ekstremalnych wypadkach w trudnym terenie. Całkiem niezły pomysł.
  • Dostosować latające urządzenie do ratownictwa ścianowego.
  • Były też pomysły typowe, takie jak zaopatrzenie ratowników w sprzęt i jego transport.

Znaczy, jak mawiał pewien kapitan, coś jest na rzeczy i warte kontynuacji i realizacji. Jedno jest pewne. Coś fantastycznego się zaczęło. Jakie będą efekty, czas pokaże. Oby pozytywne, czego serdecznie Grupie Podhalańskiej życzymy.


Zdjęcia udostępnił Roman Dziedzic – dziękujemy!

 

Avatar photo
O Marian Sajnog 302 artykuły
Marian Sajnog - w latach 1973 - 1975 Naczelnik Grupy Sudeckiej GOPR