ŚWIERKI SADZILIŚMY…W CZYNIE

Foto autorstwa Zp, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org

ŚWIERKI SADZILIŚMY…W CZYNIE PARTYJNYM

Nadeszła wiosna 1976 roku. W Karkonoszach śnieg bielił się w polodowcowych kotłach, bo zimą napadało dużo. Wiatr zwiewał go we wszystkie zapadliska i leśne polany, a firnowe zmrożone granulki błyszczały się w słońcu. W niższych partiach gór i na przedgórzu zazwyczaj było cieplej i z każdym dniem wiosna zaczynała odsłaniać roślinność.

Do chatki Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego chodziło wtedy wielu wspinaczy. Wśród nich byli także ratownicy Sudeckiej Grupy GOPR. Wiosennego dnia, w sobotę, dotarło około 10 osób z ustalonym wcześniej zadaniem. Wcześniej zorganizowali akcję koledzy Marian Sajnog i Jurek Pietkiewicz. Tak się złożyło, że Klub potrzebował pieniędzy na działalność sportową, a Urząd miasta w Jeleniej Górze gościł Ministra Finansów z …KUBY.

Władze chciały uatrakcyjnić pobyt dostojnika na naszym terenie, więc pani dyrektor WKKFiT i Marian zaproponowali wycieczkę w góry. Jurek Pietkiewicz przy tej sposobności miał na uwadze załatwienie dotacji finansowej dla klubu.

Kto wymyślił że nazwaliśmy tę akcję „czyn partyjny”, to diabli wiedzą.

Osiągnięć sportowych naszych kolegów już było sporo: w Tatrach, Alpach, Kaukazie i Himalajach. Na następne potrzebne były kolejne pieniądze. Dużo zależało więc od władz lokalnych, a może i więcej od partii PZPR,

Grupa kubańskiej delegacji ze świtą naszych oficjeli dochodzili do chatki „Pod Śmielcem” , a za nimi wolno podążało dwóch panów.

Szedł przewodnik sudecki Tadeusz Steć z pierwszym sekretarzem PZPR z Jeleniej Góry, ubrany w jesionkę i półbuciki typu kościółkowego. Zatrzymali się przy skałkach „Paciorki”.

Foto autorstwa Zp, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org

Przewodnik nie znał towarzysza i zapytał go:

A Cioska pan zna ? 
Znam – odparł sekretarz.
– Mówili, ze miał zajść wysoko, do góry, a wylądował w Jeleniej Górze.

I tak sobie dalej szli, aż doszli zmęczeni do chatki. Byli tam już wszyscy oficjele z kubańskim ministrem, którego strzegła piękna Kubanka z ochrony osobistej z pistoletem w kaburze.

Chatka była wysprzątana na błysk wcześniej i obsługa z wycieczki nakryła stół białym obrusem. Przygotowane smakowitości ustawiono serwując kawę, herbatę oraz schłodzoną wódeczkę ze strumienia.

Żeby porozumiewać się bez problemu były osoby tłumaczące z języka polskiego na język angielski, a ze strony kubańskiej z języka hiszpańskiego na język angielski .

Może pogaduchy trwały trochę dłużej, ale pyszności kulinarne wszystkim smakowały. Były również toasty „za waszą i naszą”, a o czym rozmawiano ? Dzisiaj już nie wiadomo. To raczej nie ma znaczenia.

Pan minister był w wyśmienitym nastroju i wszystko się mu podobało. Trudno powiedzieć czy górskie widoki go interesowały, ale był pod wrażeniem naszej pracy przy sadzeniu świerków na wiatrołomie.

© z prywatnego archiwum Mariusza Czerskiego – Ratownictwo Górskie

Tłumacze wyjaśnili, że to jest czyn partyjny. Nawiasem mówiąc nikt z nas z SKW do partii nie należał.

Pan minister pykał cygaro i wzniósł toast za ten czyn. Po czym usiadł przy stole, wypił dwie „lufy” wódeczki, popatrzył na wszystkich i zapytał w …języku czeskim:

–  A mluvíte česky?? Rozumite neco? 

Wszystkim powiększyły się oczy, a Marian i „Piećka’” odparli zaraz:
– Tak, ano, rozumime vybornie ! 

Minister wtedy wyjaśnił, że kiedyś studiował na uniwersytecie Karola w Pradze. Atmosfera dalszych rozmów jakby się rozluźniła. Po biesiadzie wszyscy opuścili chatkę i zeszli do Jagniątkowa.

Natomiast koleżanki i koledzy z SKW szybko zakończyli sadzenie drzewek. Motyki powędrowały do drewutni. Ponieważ na stole pozostało jeszcze wiele smakowitości Jurek zaprosił wszystkich do stołu. Oznajmił nam, że wszystko dobrze wypadło, goście byli zadowoleni. Szanse na uzyskanie dla klubu pieniędzy od WKKFiT są zapewnione.

Z tego epizodu zostało mi jedno zdjęcie naszego czynu (partyjnego) na wiatrołomie. Wtedy byliśmy zmotywowani do działań dających nam możliwości na wyjazdy klubowe w góry.

Z tych sadzonek wyrosły wysokie świerki. Tylko wiatr szumi w gałęziach…tylko wiatr.
 

Avatar photo
O Mariusz Czerski 38 artykułów
Ratownik Grupy Karkonoskiej GOPR