IKAR-CISA 1982 i narodziny Klubu TOPR w Chicago.
Jan Komornicki – osobiste wspomnienie
To osobiste wspomnienie piszę szczerze poruszony przygotowaniami do Kongresu IKAR-CISA, mającego się odbyć niebawem w USA, przez Zarząd i Członków mojego Klubu TOPR w Chicago. Z uwagą śledzę także ekipy GOPR i TOPR przygotowujące się do wyprawy za Ocean z tej właśnie okazji. Trochę Wam wszystkim zazdroszczę, ale przede wszystkim wspominam.
W latach 1974 do 1996 (z paroma przerwami) reprezentowałem, w różnych składach osobowych, GOPR – na dorocznych kongresach IKAR-CISA. Zawsze pracowałem w Podkomisji Lawinowej. Poza kongresami były także „wyjazdy rozpoznawcze”, np. na prośbę zrzeszonego w Centrali Związków Zawodowych „Alpinizmu ZSRR” – w Kaukaz, na Lodowiec Bezingi (1974), gdzie poza Prezydium IKAR – byliśmy z Józkiem Bukowskim (wtedy GT GOPR) i Naczelnikiem Horskiej Służby RS, Frantiśkiem Mrazikiem.
Ale generalnie doroczne kongresy odbywały się w krajach alpejskich, a po przyjęciu czechosłowackiej HS, naszego GOPR i dalszych europejskich górskich służb ratowniczych, a także jedynej spoza Europy, bardzo prężnej Kanadyjskiej Służby Ratownictwa Górskiego – tylko w Europie. Szefem i reprezentantem Kanadyjskiej Służby był pan Peter Furhman, emigrant, z pochodzenia Niemiec urodzony na początku lat 40-tych w Breslau (we Wrocławiu). Poza angielskim, z przyczyn oczywistych mówił także po niemiecku, co ułatwiało mu bardzo dobry kontakt z ówczesnym Prezydium IKAR-u. Jemu właśnie udało się uzyskać zgodę wszystkich członków na odbycie dorocznego Kongresu IKAR-CISA, w 1982 roku w Kanadzie, a ściśle w Banff – prowincja Alberta.
W Polsce mieliśmy „stan wojenny”, już dosyć złagodzony, ale nie było łatwe uzyskanie zgody na tak daleki i dosyć drogi wyjazd.
Ostatecznie jednak „delegacja GOPR” w składzie: Jerzy Ustupski (1911-2004) – Honorowy Prezes GOPR i ja, Jan Komornicki – Naczelnik GOPR – otrzymaliśmy zgodę na 6-tygodniowy wyjazd do Kanady i USA, który mieliśmy łączyć ze spotkaniami w Związku Podhalan w USA i Kanadzie, naszymi kolegami – emigrantami z GT GOPR, a na zakończenie musieliśmy dotrzeć, jako delegaci GOPR na Kongres IKAR w Banff.

Zamiast kosztownych przejazdów i przelotów zostaliśmy wyposażeni w „książeczki biletowe” GREYHOUND, co umożliwiało wówczas (nie wiem jak jest obecnie) podróżowanie ich autobusami po całych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Zrezygnowaliśmy także z diet i kosztów noclegów, za wyjątkiem samego „Kongresu”. Z dużą ilością książek, filmów i różnych pamiątek z GOPR i Podhala – wypłynęliśmy 26.08.1982 r. „Batorym” z Gdyni, by na początku września dopłynąć do Montrealu. Dalej, już „Greyhound-ami”, nocując po kilka dni u moich i Jurka Ustupskiego krewnych lub nawet znajomych, przez Ottawę, Toronto, Buffalo i Nowy Jork dotarliśmy w połowie września do Chicago.
Jurkiem Ustupskim zaopiekował się syn – Kuba, ja zostałem przygarnięty na cały czas pobytu przez Cesię i Marka Gąsieniców Byrcynów. Niemal codziennie byłem podawany „z rąk do rąk”; spotkaniom z przyjaciółmi nie było końca.
Wreszcie, chyba w siedzibie Związku Podhalan, odbyło się spotkanie (dziś chyba poza mną, z obecnych wówczas – żyje tylko Jasiek Bachleda) dużej grupki naszych ratowników, członków Grupy Tatrzańskiej GOPR, którzy wyemigrowali do USA.
Na tym spotkaniu – jako Naczelnik GOPR (miałem takie uprawnienie) powołałem „Sekcję Operacyjną Grupy Tatrzańskiej GOPR w Chicago” i mianowałem jej „szefa – naczelnika”, którym został śp. Józef Bukowski „Siuter”, będący „starszym instruktorem ratownictwa górskiego”.
Pozostawiliśmy oryginalne książki dyżurów i przyrzeczeń, a także kilka „szajb” z błękitnym krzyżem na ramię. Wiem dobrze, że przez pierwsze lata koledzy dyżurowali z tymi „szajbami” na różnych stokach narciarskich w okolicznych ośrodkach.
To był początek „Klubu TOPR”, który w tamtych latach szalenie pomagał naszym starszym kolegom, których zapraszał na parę miesięcy, organizując im pracę i zarobek, pozwalający w tamtych latach „stanąć na nogach” przed emeryturą. Ciąg dalszy napisała historia i członkowie GOPR oraz TOPR, którzy znaleźli się na emigracji, z czasem także członkowie WOPR i innych służb ratowniczych.
Pod koniec września wspomnianymi już autobusami – pojechaliśmy z Jurkiem Ustupskim – przez Minneapolis, Południową i Północną Dakotę do Winnipeg (Manitoba). Tam zanocowaliśmy, a następnie przez ogromną (i dosyć nudną) prowincję Saskatchewan dotarliśmy do Alberty, skąd już z Calgary autobusikiem do Banff. Zajęcia i pokazy na terenie dwóch parków narodowych (Banff i Jasper) – robiły wrażenie.
Na załączonym zdjęciu (fot.Pavol Ferenćik, ówczesny Prezes HS CSRS) od lewej: Ja, Jano Kresak (Niżne Tatry) i Ferko Mrazik – Naczelnik HS RS i podobnie jak Ustupski – Członek Honorowy GOPR.
Pamiętam, że z Banff, po Kongresie – dużą grupą odwożono nas na lotnisko do Calgary – niewiele brakowało żebyśmy spóźnili się na samolot, bo duże stado bizonów wyszło na drogę i przez pół godziny „nie chciało się ustąpić”. Z Calgary do Toronto, tam 2 dni u mojego kuzyna (Niagara), następnie Montreal i samolot do Warszawy.
Obydwaj z Jerzym Ustupskim uznaliśmy tę wyprawę („komuna”!) za „podróż życia”. Dziś wiem, że poza cudownymi wspomnieniami – pozostaje po niej także trwały, bardzo piękny materialny „ŚLAD”: Klub Ratowników TOPR w Chicago.
Zakopane, 5 września 2025 r.

