MY Z KAWU
Wyprawa na Szachaura (Shakhaur (Shakhawr) ) została „zaklepana”. Wszystko ruszyło z kopyta. Wprawdzie niewielka, ale mimo to potrzebowała wszystkiego; jedzenia, sprzętu, i wielu innych rzeczy koniecznych do górskiej wspinaczki. W tym też papieru toaletowego.
W tamtych latach Kotlina Jeleniogórska była przysłowiowym el dorado dla wypraw. Zostaliśmy z Jurkiem Pietkiewiczem obarczeni więc zakupem tego strategicznego dla wyprawy „sprzętu”.
Wśród licznych na terenie Kotliny papierni, produkcją tego deficytowego towaru zajmował się Miłków. Któregoś dnia, pojechaliśmy jurkowym Fiatem125 do Miłkowa.
Siedząca na portierni pani miała minę koszmarnie znudzoną.
„Chcemy z kierownikiem” – tonem nieznoszącym sprzeciwu powiedział Piećka.
Na pani z portierni nie zrobiło to jednak specjalnego wrażenia. Patrzyła na nas jak na przysłowiowe „kocie gówno”. Piećka przy swoim ogromnym poczuciu humoru był raptusem. Czekając na rozwój sytuacji wyjąłem moją legitymację przewodnika górskiego. Legitymacje te kolorem i kształtem bardzo przypominały legitymacje milicyjne. To też nie zrobiło na pani wrażenia.
„Niech pani zadzwoni!” Piećka, o dziwo, był nawet uśmiechnięty.
Pani sięgnęła po telefon ruchem leniwca z afrykańskiej dżungli, długo nikt nie odbierał. Potem odbył się mianowicie taki dialog:
„panie kierowniku tu do pana jacyś panowie……………., skąd panowie są?
„Jak to skąd?.. z KW.”
Panowie są z KW – powiedziała pani do słuchawki. Zaraz pan kierownik tu będzie oświadczyła nam pani, z miną „zastygłą w stadium ryjka”, z opowiadania Hłaski o zebraniu partyjnym.
Witam towarzyszy !
w bramie witał nas kierownik papierni. wtedy jeszcze nie było dyrektorów małych zakładów. Zdziwiło nas to – witam towarzyszy!!!
W przestronnym gabinecie kierownika przy dobrej kawie wyjaśniliśmy o co nam chodzi. Potrzebujemy dwa worki papieru toaletowego dla potrzeb wyprawy do Afganistanu.
Tylko ?
Poprosimy też o rachunek, kierownik był bardzo zdziwiony, chyba najbardziej prośbą o rachunek. Po chwili wniesiono do biura kierownika dwa potężne papierowe wory z tak pożądanym powszechnie towarem. Razem z towarem, kierownik przedłożył Jurkowi rachunek. Piećka płacąc, przy okazji zerkał na rachunek.
„Co pan tu napisał? ” rzucił nieco poirytowany.
No, jak to co? Komitet Wojewódzki – odpowiedział zdziwiony kierownik.
Panie, jaki komitet wojewódzki, my jesteśmy z Klubu Wysokogórskiego, z Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego i jedziemy na wyprawę do Afganistanu.
Kierownik zachował klasę.
Z przyjemnością skreślę ten Komitet Wojewódzki, tu zamaszyście wpisał.. nazwę naszego Klubu.
W drodze powrotnej Piećka nagle zaczął za kierownicą podskakiwać i rechotać.
Sztary – moja ówczesna ksywa, ale mamy patent na załatwianie!
Nie wiem, czy Piećka kiedykolwiek z tego patentu skorzystał, ponieważ po Afganistanie nasze górskie drogi się rozeszły. Wiem natomiast dzisiaj, że o Jurku warto pamiętać, bo był postacią niezwykłą.
patrz: Jerzy Pietkiewicz
Dla młodych: Komitet Wojewódzki Polskiej Partii Robotniczej, w skrócie „KW”, był instytucją wszechwładną. Dlatego zbieżność nazwy tak nam pomogła w Miłkowie.